„Oddałabym wszystko, żeby być człowiekiem” – o jednej bajce, milczeniu i odzyskiwaniu głosu
„Oddałabym wszystko, żeby być człowiekiem” – o jednej bajce, milczeniu i odzyskiwaniu głosu
Cześć, tu Marta – Marta od języków.
Cieszę się, że tu jesteś. Naprawdę. Twoja obecność wiele dla mnie znaczy.
Dzisiaj chcę Ci opowiedzieć o pewnym pomyśle, który zrodził się z połączenia języka, emocji i… bajki. W Klubie „Codziennie. Po ludzku. Po polsku.” nie chcę dawać Ci tylko kolejnych ćwiczeń z internetu. Chcę tworzyć coś głębszego. Coś, co możesz zabrać ze sobą do autobusu, do kuchni, do codziennego życia. Coś, co Cię poruszy i zostanie z Tobą na dłużej. Takie właśnie będą nasze tematy w klubie – osadzone w kontekście, inspirowane historiami, refleksjami, emocjami.
Na początek – bajka. Ale nie byle jaka.
O syrence, która chciała być kimś innym
Znalazłam tę książkę w piwnicy mojej babci. Moi rodzice czytali mi ją, kiedy byłam dzieckiem. Teraz przeczytałam ją mojej córce. I powiem Wam szczerze – ta bajka... boli. Jako matka, jako nauczycielka, jako dorosła kobieta – nie mogę przejść obok niej obojętnie.
To historia syrenki, która ratuje księcia z tonącego statku. Zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia i… oddaje swój głos czarownicy, by móc zostać człowiekiem. Odtąd siedzi w milczeniu na plaży, czeka aż książę ją zauważy, aż ją pokocha. I zostaje porzucona – bo pojawia się inna, bardziej rozmowna księżniczka. A syrenka? Wędruje smutna, zrezygnowana, bez celu. W końcu odzyskuje ogon, płetwę i głos, ale z przekazem: „Bez nich jesteś nikim.”
I wiecie co? NIE.
Przeanalizujmy to razem
Dlaczego syrenka uratowała właśnie księcia? Czy naprawdę był jedynym pasażerem tego statku? Nie – ale był piękny. I to wystarczyło.
Oddała coś, co było najpiękniejsze w niej – swój głos. Bez namysłu. Bo była zakochana. Potem siedziała cicho i czekała. Biernie. A kiedy książę w końcu ją zauważył – zakochał się. Ale szybko się rozczarował, bo... milczała. Nie próbował z nią rozmawiać, nie dał jej szansy. Odszedł do innej.
A ona? Znowu cierpi, znowu błąka się, znowu czeka, aż ktoś lub coś odmieni jej los. A na końcu słyszy: „Bez swojego głosu jesteś nikim.”
Nie. Nie jesteś nikim.
Co mnie w tym poruszyło?
Jestem z pokolenia milenialsów. Wychowano nas – dziewczynki – w kulcie bycia grzeczną. Miałyśmy być ciche, ładne, niewidzialne. Naszymi wzorami były księżniczki Disneya, które oddawały wszystko dla miłości. Uczyłyśmy się, że trzeba poświęcić siebie, żeby być zauważoną, żeby być kimś.
Ale życie to nie bajka. I nie chcę już być grzeczną dziewczynką. Byłam nią przez 34 lata.
Dzięki temu, że przestałam być grzeczna, odzyskałam swój głos. I ten głos doprowadził mnie do miejsca, w którym tworzę ten blog, ten klub, ten podcast. Pomagam ludziom. Uczę. Wspieram. Mówię. Żyję.
I wiem, że Twój głos ma znaczenie.
Nawet jeśli kiedyś go oddałaś – możesz go odzyskać. Nawet jeśli ktoś Ci powiedział, że bez niego jesteś nikim – to kłamstwo. Nie jesteś nikim.
A Twoja historia?
Chcę, żebyśmy w Klubie rozmawiali też o takich historiach. Nie tylko ćwiczyli gramatykę. Będziemy pracować z bajkami, tekstami, kontekstami. Będą zadania, refleksje, dyskusje. Będą emocje i słowa.
Zapraszam Cię do klubu.
Wkrótce uruchomimy platformę, gdzie będzie można pisać refleksje, ćwiczyć, komentować. Ale już teraz możesz zapisać się i zobaczyć, jak wygląda taka lekcja „na próbę”.
Bo ja nie chcę uczyć tylko słówek i przypadków. Chcę, żebyś czuł_a, że język to też Ty. Twoja historia. Twoje emocje. Twój głos.
Dziękuję, że jesteś. I pamiętaj – masz głos. I on się liczy.
Do usłyszenia!
Marta

Comentarios