03. O samotności przy kasie. Jak technologia wpływa na naukę języka i samotność? Odc. 3 podcastu Codziennie. Po ludzku. Po polsku.

3. O samotności przy kasie (i nie tylko)
Cześć! Tu Marta i witam Cię w podcaście "Codziennie. Po ludzku. Po polsku."
To miejsce stworzyłam z myślą o Tobie – jeśli uczysz się języka polskiego, mieszkasz w Polsce i chcesz czuć się tu jak w domu.
Rozmawiamy o codziennym życiu, emocjach, barierach i małych krokach, które naprawdę działają. Bez presji.
CODZIENNIE. PO LUDZKU. PO POLSKU.
W każdym odcinku znajdziesz trochę historii, trochę praktycznego języka – i dużo wsparcia.
Bo wierzę, że możesz mówić po polsku – z lekkością i spokojem.
Gotowy/a? To zaczynamy!

Pamiętam ten moment, kiedy pojawiły się w Polsce kasy samoobsługowe.
Byłam zachwycona.
Po całym dniu w głośnej szkole, po godzinie w zatłoczonej komunikacji miejskiej…
Marzyłam, żeby już nikt się do mnie nie odzywał.
Słuchawki na uszy, szybkie skanowanie, płatność – i koniec.
Nikt mnie nie zagaduje. Nikt nic nie chce.
Cisza. Spokój. Raj.
Ratunek dla introwertyczki.
Uwierz mi – jestem introwertyczką, mimo że nagrywam filmy w Internecie.
I mam zaskakująco dużo refleksji na temat kas samoobsługowych.
Ale dziś, w tym odcinku, nie chodzi tylko o sklepy.
Chodzi też o to, jak technologia wpływa na nasze życie.
Na kontakt z językiem. I z drugim człowiekiem.

Przez kilka lat mieszkałam za granicą. Zdecydowanie najlepiej czułam się w HIszpanii i we Włoszech. Tam było zupełnie inaczej.
Tam nie byłam przebodźcowana. Wręcz przeciwnie – byłam głodna rozmów, ludzi, doświadczeń. 
Wychodziłam z domu, kiedy tylko mogłam. W domu w zasadzie tylko spałam.
W Hiszpanii… zdarzało mi się wychodzić do sklepu kilka razy dziennie – tylko po to, żeby
słyszeć żywy język. Tam na ulicy nie nakładałam słuchawek. Tam CHŁONĘŁAM język jak gąbka chłonie wodę.
Wychodziłam z domu, żeby odezwać się do kogoś. Spróbować swoich sił.
Nie po to, żeby zrobić zakupy.
Po to, żeby żyć językiem.
Zaczepiałam ludzi. Pytałam o drogę, nawet jeśli ją znałam – tylko po to, żeby rozmawiać.
I to mi się naprawdę podobało.
Efekt? Błyskawicznie nauczyłam się tych języków.
I do dziś mam przyjaciół, z którymi utrzymuję kontakt. A nigdy nie zamieniliśmy ani jednego słowa po angielsku.
A potem trafiłam na Łotwę.
Inny świat.
Mówiłam: "Labdien" – dzień dobry.
A w sklepie: cisza.
Pani ekspedientka nie patrzyła mi w oczy. Zero reakcji.
I wtedy zaczęłam się zastanawiać:
Czy ja coś robię źle? Czy może to ona jest taka zamknięta?
Czułam się wyobcowana.
Nie miałam z kim ćwiczyć.
Było mi zwyczajnie ciężko.

I wiesz co?
Myślę, że największym wrogiem nauki języka… nie jest brak aplikacji, ani brak gramatyki.
Ani nawet brak najnowszych podręczników czy książek do czytania.
To samotność.
Bo kiedy jesteś w nowym kraju, nie mówisz płynnie, nie masz jeszcze znajomych…
to każda zwykła sytuacja – nawet zakupy – może przypomnieć Ci, że jesteś inna. Inny.
Że nie pasujesz. Że nie potrafisz.
Nawet głupi automat przy kasie może sprawić, że poczujesz się jak duch.
Bez języka – człowiek czasem znika.
Z jednej strony mamy te bezduszne maszyny. Kasy samoobsługowe. Paczkomaty. Bliki.
Sztuczną inteligencję, aplikacje, które robią wszystko za nas.
One sprawiają, że oddalamy się od drugiego człowieka.
Ale z drugiej strony… to od nas zależy, co z tym zrobimy.
Czy pozwolimy, żeby te narzędzia nami zawładnęły,
czy wykorzystamy je do orozwoju – świadomie, z głową, na naszych zasadach.
Ale… z tą samotnością nie trzeba zostać samemu.
Nawet jeśli nie masz z kim porozmawiać na żywo – możesz:
mówić do siebie po polsku w domu (tak, głośno – np. opowiadać, co robisz),
nagrać krótką wiadomość głosową, nawet jeśli nikt jej nie odsłucha,
powtarzać zdania z serialu lub piosenki, które Ci się podobają,
mówić do psa, kota albo do kwiatka na parapecie.
Bo mówienie to nie tylko rozmowa.
To głos, który zaczynasz sobie przywracać.
A kiedy już pojawi się przestrzeń, odwaga, energia – warto ten głos wynieść do ludzi.
Choćby do jednej osoby. Choćby online.

A Ty?
Po której stronie jesteś?
Czy kasa samoobsługowa to dla Ciebie bezduszna maszyna, która odbiera Ci kontakt z drugim człowiekiem?
Czy może to Twój azyl – ratunek dla przebodźcowanego introwertyka, który po prostu chce kupić bułki i iść do domu?
Nie dam Ci dziś gotowych rad.
Nie powiem: „rozmawiaj więcej, pytaj w sklepie, wychodź ze strefy komfortu.”
Bo wiem, że czasem się po prostu nie da. Czasami po prostu nie mamy siły, tak jak ja, gdy pracowałam w szkole.
Ale jeśli czujesz, że brakuje Ci codziennego, żywego kontaktu z językiem –
to może warto go poszukać?
Tam, gdzie jest bezpiecznie.
Gdzie ktoś Cię zrozumie, nawet jeśli nie masz siły mówić pełnym zdaniem. 
I tutaj znowu przychodzi ta bezduszna technologia! Bo internet daje nam narzędzia, których kiedyś nie było!
Właśnie dlatego stworzyłam Klub „Codziennie. Po ludzku. Po polsku.”
To miejsce dla tych, którzy chcą mówić – ale bez presji.
Chcą słuchać, odpowiadać, zadawać pytania. CHcą żyć językiem nawet przez kilka minut dziennie. Bo ja wierzę w małe kroki. WIerzę, że nauka języka to nie jest wkuwanie zasad gramatyki, ale zmiana tożsamości, bo gdy uczysz się nowego języka, tworzysz SIEBIE Na nowo. 
Jeśli czujesz, że to może być coś dla Ciebie – zajrzyj do opisu odcinka.

A jeśli chcesz być bliżej – obserwuj mnie na Instagramie: @marta.od.jezykow.
Tam też rozmawiamy. Codziennie. Po ludzku. Po polsku.
Do usłyszenia!


LINK DO ZADAŃ

Marta
29.05.2025, 14:14

Komentarze